Kolejne światowe ośrodki badawcze potwierdzają potencjał amantadyny w leczeniu koronawirusa, nie wpływa to jednak wciąż na stanowisko Ministerstwa Zdrowia, które cały czas ogranicza dostęp do amantadyny.
O amantadynie zrobiło się głośno ponad rok temu, gdy w leczeniu COVID-19 zaczął używać jej dr Adam Bodnar z Przemyśla. Wtedy Ministerstwo Zdrowia zaczęło ograniczać użycie leku, podobnie stało się tym razem.
Resort Zdrowia w obwieszczeniu z 8 grudnia, podkreślił, że od 10 grudnia ilość wydawanego na jednego pacjenta w aptece produktu leczniczego Viregyt-K, którego czynną substancją jest amantadyna, zostanie ograniczona do nie więcej niż 3 opakowań po 50 kapsułek na 30 dni. Zaznaczono także, że może być wydawany wyłącznie w przypadkach: choroby i zespołu Parkinsona oraz dyskinezie późnej u osób dorosłych.
— powiedział rzecznik Resortu w rozmowie z PAP.
W tej chwili jak wynika z informacji podanych przez Ministerstwo Zdrowia badania kliniczne nad amantadyną, prowadzone są w Polsce przez dwa podmioty – Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie oraz Górnośląskie Centrum Medyczne im. prof. Leszka Gieca w Katowicach. Rzecznik Resortu podkreśla jednak, że nie ma potwierdzonego działania leku.
O temacie badań nad amantadyną głośno było na początku tygodnia za sprawą listu Wiceministra Marcina Warchoła do Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego na temat informacji odnośnie blokowania tychże badań.
– czytamy w liście.
Marcin Warchoł podkreślił także, że część ośrodków naukowych nawet nie rozpoczęła rekrutacji pacjentów do badań, 13 z nich zrekrutowało zaledwie 8 proc. i tylko koordynujący badania Uniwersytet Medyczny w Katowicach zrekrutował pacjentów ponad plan.
Wiceminister zaznaczył, że szczepionki i bardzo dobry dostęp do nich, są bardzo ważne, ale w jego opinii należy szukać każdej możliwości, która pozwoli ratować ludzkie życia.
– napisał Marcin Warchoł.