sobota, 27 kwietnia, 2024
spot_img
+

    Wiceprezydent Krystyna Stachowska: Jestem tu po to, aby realizować potrzeby mieszkańców

    Polecamy

    Krzysztof Gałkowski
    Krzysztof Gałkowski
    Redaktor / Dziennikarz - Kurier Rzeszowski - portal, gazeta, TVi
    - Reklama -

    Rozmowa z Krystyną Stachowską, zastępczynią Prezydenta Miasta Rzeszowa. Pierwszą kobietą w Rzeszowie na tym stanowisku.

    Od trzech lat, wspólnie z prezydentem Konradem Fijołkiem zarządza Pani Miastem. Co jest największym wyzwaniem w tej pracy?

    Zakres, w którym ja się obracam i za który jestem odpowiedzialna to: żłobki, przedszkola, szkoły, świetlice dla młodzieży, domy dla seniorów, domy wspierające osoby z niepełnosprawnością, nasze jednostki kultury: Teatr Maska, Muzeum Dobranocek, Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa, nasze domy kultury, nasze filie biblioteczne, służba zdrowia, czyli przychodnia, szpital, higienistki w szkołach, infrastruktura sportowa. To już na starcie jest wyzwaniem bo to jest potężny obszar, ale to mi się podoba, bo ja lubię wyzwania. W każdym z tych miejsc jest coś, co wymaga poprawy, szerszego spojrzenia i podniesienia na wyższy poziom. W każdym jest coś, co należy uporządkować, albo zakomunikować miastu, że to jest, jak funkcjonuje. Moje doświadczenia z pierwszych dni pracy pokazały na przykład, że ogólna wiedza jest taka, że nie ma miejsc w domach seniorów. A my tych miejsc mamy i to w nadmiarze. Wyzwania i oczekiwania bardzo mnie motywują, wiem, że jestem potrzebna i to mi się bardzo podoba. Wyzwaniem jest też fakt, że większość tych spraw to sprawy delikatne, gdzie bardzo trzeba uważać, żeby komuś nie zrobić krzywdy. Naszym zadaniem jest pomoc słabszym, chorym, potrzebującym, tak, żeby lepiej im się żyło, ale żeby nie czuli się skrępowani ani poniżeni korzystaniem z pomocy. Bo ta pomoc miasta czy państwa im się należy. Trzeba szanować ludzi i próbować ich zrozumieć bo sytuacje w życiu są rożne.

     I to właśnie jest najtrudniejsze?

    Trudny jest ogrom ograniczeń związanych z przepisami. Zupełnie inne są podstawy prawne funkcjonowania w biznesie, a inne w samorządzie. W biznesie, z którego przyszłam, decyzyjność była szybsza i prostsza. W administracji samorządowej decyzje są obwarowane bardzo szczegółowymi przepisami. To musi trwać. Mam duży problem, jak zakomunikować mieszkańcom, jak zakomunikować potrzebującemu człowiekowi, że cos musi trwać. W biznesie przychodził do mnie ktoś w poniedziałek, a ja już w środę mogłam rozpocząć działanie, albo projekt. W samorządzie tak nie ma, wszystko wymaga dłuższego procedowania, dłuższej pracy. Niestety, zrozumienie tego przez odbiorców nie zawsze jest pozytywne. To dla mnie osobiście stanowi pewien problem, ale taka jest rzeczywistość i w niej trzeba się poruszać.

    Przeniesienie moich doświadczeń z biznesu do samorządu spowodowało, że uporządkowałam niektóre rzeczy i mogę je robić szybciej, podejmować decyzje szybciej, oczywiście w komunikacji z mieszkańcami. Kiedy budujemy przedszkola, to ważne jest nie tylko to co jest w przepisach, ale też wysłuchanie rodziców, pań nauczycielek. Chcę rozmawiać z wszystkimi mieszkańcami stąd też powołaliśmy m.in. Radę Kultury, Sportu, Radę Gospodarczą, Radę Seniorów i to oni przekazują informacje, czego tak naprawdę im potrzeba, a ja to tylko moderuję.

    fot. Grzegorz Bukała / UM Rzeszów

    Poza kulturą, promocją i sportem odpowiada Pani również za politykę społeczną. I to jest „działka” która jest dla Pani nadzwyczaj ważna.

     To jest działka, która powiedziałabym jest najmniej znana, najmniej o niej się mówi. A uważam, że wymaga największego zaangażowania, wiedzy ekonomicznej, empatii, wszystkiego po kolei. Jest to działka, która zajmuje się podstawą socjalną człowieka. Zacznijmy od żłobków – tutaj są nasze pociechy do trzeciego roku życia to jest ich start w życie i moim zadaniem jest, żeby żłobki były wyposażone nie tylko w supermebelki, ale też w świetną kadrę, która będzie rozpoznawała ich potrzeby, rozwijała, a czasem stawiała wstępne diagnozy. Potem mamy przedszkola i w nich ma być podobnie: bezpiecznie, rozwijająco, młody człowiek ma mieć warunki aby się rozwijać. 

    Bardzo wrażliwym segmentem są domy dziecka. Potoczna wiedza nie mówi, jak one funkcjonują, z jakimi kłopotami się borykają w dzisiejszym świecie, z czym my się tam mierzymy, jakie są problemy i jak trudno znaleźć jest wychowawców, pedagogów, którzy zechcą wykonywać tę misję i ciężką pracę, bo jest to praca 24 godziny na dobę, w piątek, sobotę i niedzielę. To są rzeczy, które wymagają niesamowitej uwagi, żeby nie popełnić błędu. To są również bardzo trudne sytuacje, kiedy trzeba od rodziny zabrać dzieci, bo jest dysfunkcyjna i to jest potężna odpowiedzialność. Mamy również pogotowie opiekuńcze, gdzie na krótki czas bierze się pod opiekę dziecko, które wychodzi z bardzo trudnego środowiska i ono liczy na naszą pomoc.

    I tu znowu bardzo ważna jest kwestia pedagogów, wsparcia. Potem przechodzimy do środowiska senioralnego. Dzisiaj oczekiwania wsparcia seniorów są również rozbudowane, bo to nie tylko domy seniorów, to nie tylko ŚDS-y, to jest także opieka w domach. Dzisiaj w samym mieście w Rzeszowie mamy pod opieką prawie 1000 osób, zatrudniamy ponad 200 opiekunek i to są te wyzwania, których nie widać, a to jest jakby takie drugie miasto.

    Bo dzisiaj bardzo wiele osób potrzebuje wsparcia?

    Wsparcia psychologicznego i ekonomicznego. To są czasem sytuacje bardzo, bardzo trudne, wymagające, i kwestia finansowania też jest bardzo różna. Rzeszowski MOPS, który jest moim obszarze działania, wydaje rocznie prawie 330 tys. decyzji. Każda wiąże się z pojedynczym człowiekiem z jego potrzebą, z jego wsparciem. To jest segment najbardziej wymagający, ale jednocześnie dający niesamowitą satysfakcję, bo codziennie mam świadomość, że pomogliśmy wielu osobom. 

    fot. Grzegorz Bukała / UM Rzeszów

    Taka praca wymaga odporności psychicznej i bardzo dobrej komunikacji z ludźmi. Inaczej rozmawia się z osobą która potrzebuje pomocy a inaczej np. z przedsiębiorcą, którego chce się zachęcić do inwestowania w Rzeszowie. A przecież w ciągu ostatnich dwóch lat powstało kilkadziesiąt nowych mniejszych i większych firm, trzynaście ogromnych koncernów otworzyło w Rzeszowie swoje siedziby.

    Dokładnie tak. Rzeszów jest miastem otwartym, jego mieszkańcy są bardzo otwarci. Bardzo wiele potrzeb z mojego obszaru społecznego pomaga mi rozwiązać biznes. Gdy wybuchła wojna to pierwsze, co zrobiłam, to zwróciłam się do środowiska biznesowego, bo wiedziałam że są decyzyjni i że szybko pomogą, tu i teraz, zanim rząd wymyśli procedurę i ona zaistnieje. Biznes nie zawiódł i będę im zawsze za to dziękować. Dzisiaj też tak jest, kiedy mam nagłą potrzebę, a wiem od moich pracowników, że procedura pomocy dla danej osoby będzie długa, to biorę telefon i dzwonię do przedsiębiorców. Bardzo wiele sytuacji udało mi się w ten sposób rozwiązać.

    Biznes jest inspirujący, ale ma też swoje potrzeby i żeby mnie wspierał, wspierał miasto, to też potrzebuje wsparcia z naszej strony. Jak rozmawiać z ludźmi biznesu ? konkretnie. Zazwyczaj kończę jedno spotkanie piję łyk herbaty i jest następne i trzeba się przestawić w zależności od rozmówcy. To jest bardzo rozwijające. Jestem wdzięczna prezydentowi, że zaproponował mi to stanowisko. Kiedy ja sama byłam w biznesie, spotykałam  się z dziesiątkami klientów, ale wtedy zawsze miałam ten sam temat, jak zabezpieczyć ich przed skutkami finansowymi nagłych zdarzeń. Tutaj mam bardzo szerokie spektrum i codziennie poznaję nowych ludzi, ich pomysły na biznes ale też nowe osoby z potrzebami, nowych artystów, nowych sportowców i ich oczekiwania.

    Prezydent wielokrotnie mówił, że w ratuszu jest tylko jedna osoba, która pracuje dłużej niż on i to jest pani prezydent. Dla mieszkańców to dobra informacja ale co na to pani rodzina?

    Kiedy podejmowałam decyzję o tej pracy, to najpierw rozmawiałam z rodziną i pytałam, jak to widzi. Rodzina powiedziała, że bardzo dobrze. Ale ja mam rodzinę już dorosłą, moje dzieci są już samodzielne. Cieszę się bardzo, że wszystkie mieszkają w Rzeszowie, w związku z czym możemy się w każdym momencie spotkać. Od lat mamy tak to poukładane, że spotykamy się w niedzielę na obiadku, rozmawiamy z sobą telefonicznie. Teraz dzieci żartują, że mniej do mnie dzwonią, bo widzą mnie często na Facebooku i wiedzą, że jest wszystko OK. Gdybym miała dzieci w wieku szkolnym, jeszcze niesamodzielne, na pewno nie mogłabym poświęcić się tak pracy, jak robię to teraz. Dzisiaj z przyjemnością dzielę ten czas między rodzinę i pracę i więcej jest go w pracy. Ale wakacje mam zaplanowane z rodziną, dwa urlopy gdzie wnuki są u mnie, a moje dzieci wyjeżdżają na samodzielne urlopy, więc jest to wszystko poukładane. Inaczej nie potrafiłabym funkcjonować. Najpierw pomimo wszystko jest rodzina, ale ona wyraziła zgodę na taką moją pracę i teraz muszę powiedzieć, że mnie bardzo wspierają. Kiedy widzą, że jest natężenie ruchu, jak ja to nazywam, w ogóle mi nie przeszkadzają, ale w niedzielę mamy zawsze czas, żeby usiąść, zjeść wspólny obiad, pożartować przy stole.

    Jaka cecha charakteru, jakie umiejętności przydają się najbardziej w tej pracy?

    Dyscyplina, a nawet powiedziałabym samodyscyplina, stanowczość, decyzyjność, ale również empatia, wiara w siebie, otwartość na ludzi. Jeśli chodzi o umiejętności to: analityczne, negocjacji, komunikacji bezpośredniej, a przede wszystkim szacunek do każdego pomysłu, z którym przychodzi artysta czy mieszkaniec. Największe oświadczenie, jakie płynie przez te 40 kilka lat mojej pracy, to żeby każdą reklamację, skargę, traktować jak prezent, bo z każdej można skorzystać i coś nowego się nauczyć, zrozumieć, dowiedzieć.

    - REKLAMA -
    - Reklama -

    Więcej artykułów

    - REKLAMA -

    Najnowsze artykuły

    - REKLAMA -
    WP Twitter Auto Publish Powered By : XYZScripts.com