Rzeszowska scena polityczna zaczyna drżeć w posadach. Wszystko za sprawą inicjatywy Jacka Strojnego, wiceprzewodniczącego rady miasta i lidera klubu Razem dla Rzeszowa, który zadaje publiczne pytanie: czy nie czas na referendum w sprawie odwołania prezydenta Konrada Fijołka? Choć na razie to tylko internetowa sonda, emocje wywołane tym pomysłem mogą przerodzić się w realny polityczny wstrząs.
Jak podaje Radio TOK FM Jacek Strojny porównuje sytuację Rzeszowa do Zabrza, gdzie po roku urzędowania prezydent została odwołana przez mieszkańców. W jego ocenie stolica Podkarpacia pod wodzą Fijołka znalazła się w podobnym impasie – zamiast rozwoju widzi stagnację, chaos w zarządzaniu i rozrost administracji bez konkretnego efektu dla mieszkańców. Krytyka dotyczy m.in. mnożenia stanowisk w magistracie, braku transparentności oraz zaniechania ważnych działań inwestycyjnych.
Według lidera RdR czas największych szans dla Rzeszowa minął, a strategia oparta na obecności wojsk amerykańskich w okolicy Jasionki wyczerpała się. Teraz, jak mówi, miasto traci dystans do innych ośrodków, takich jak Lublin. To – jego zdaniem – powinno skłaniać mieszkańców do refleksji: czy warto czekać do kolejnych wyborów, czy lepiej działać już teraz?
Choć Strojny nie zgłasza swojego kandydatury na ewentualnego następcę Fijołka, nie kryje, że w otoczeniu lokalnej polityki są osoby gotowe przejąć stery. Wskazuje zarówno obecnych wiceprezydentów, jak i kandydatów własnego środowiska. Otwartość deklaruje również wobec potencjalnych sojuszników z PiS i biznesu, tworząc wizję szerokiej, ponadpartyjnej koalicji podobnej do tej, która odniosła sukces w Zabrzu.
Jak podaje Radio TOK FM taki manewr polityczny wymaga jednak precyzyjnej kalkulacji. RdR, choć liczebnie niewielki, może przesądzić o układzie sił w radzie miasta. Dziś to głównie Koalicja Obywatelska i Rozwój dla Rzeszowa wspierają prezydenta, ale w szeregach KO nie brakuje osób niezadowolonych z obecnego układu i kompromisów zawartych przed wyborami. Atmosfera niepewności nie sprzyja politycznej stabilizacji.
Formalna procedura referendalna to jednak poważne wyzwanie. Potrzeba około 15 tysięcy podpisów i ponad 40 tysięcy głosujących, by głosowanie było wiążące. To próg trudny do osiągnięcia, ale nie niemożliwy – szczególnie jeśli przeciwnicy prezydenta zmobilizują się wokół wspólnego celu.
Konrad Fijołek nie pozostaje bierny. Broni swojego dorobku, wskazując na największe w historii inwestycje miejskie, projekty unijne i rozwój infrastruktury. Twierdzi, że miasto się rozwija, a zarzuty opozycji to polityczna gra rozczarowanych przeciwników. W jego ocenie destabilizacja to największe zagrożenie dla rozwoju Rzeszowa.
Choć inicjatywa Strojnego może pozostać tylko politycznym sygnałem, trudno zignorować rosnące napięcia. Rzeszów stanął w obliczu ważnego pytania o kierunek rozwoju i styl sprawowania władzy. Czy będzie to początek zmiany, czy tylko burza w mediach społecznościowych – zdecydują mieszkańcy. Pewne jest jedno: debata ruszyła i nabiera tempa.