Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów awansowali do finału Pucharu CEV! W pierwszym meczu półfinałowym pokonali Tours VB 3:2, zapewniając sobie cenną zaliczkę przed rewanżem. W drugim spotkaniu podkarpacka drużyna pewnie zwyciężyła 3:0, co przypieczętowało jej awans. MVP spotkania został słoweński rozgrywający Gregor Ropret. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo staną teraz przed szansą obrony tytułu zdobytego w ubiegłym roku.
Rewanżowe starcie rozpoczęło się zgodnie z planem Asseco Resovii, która szybko objęła prowadzenie 8:4. Rywale jednak zdołali wyrównać 10:10, a od tego momentu gra była niezwykle wyrównana. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa punkty, co zapowiadało nerwową końcówkę. Rzeszowianie przy stanie 17:17 wypracowali trzy „oczka” przewagi, lecz Tours VB błyskawicznie doprowadziło do remisu 23:23. Wojnę nerwów na przewagi wygrali rzeszowianie, a ostatni punkt zdobyli po błędzie Guilherme’a Vossa.
Druga partia rozpoczęła się znakomicie dla obrońców Pucharu CEV, który szybko objęli czteropunktowe prowadzenie i utrzymali je do końca seta. Bardzo dobrze spisywał się Lukas Vasina, wspierany przez Klemena Cebulja. Mimo pewnego zwycięstwa kibice Asseco Resovii przeżyli chwilę niepokoju – tuż po końcowym gwizdku Bartosz Bednorz opuścił boisko z wyraźnym grymasem bólu na twarzy, korzystając z pomocy kolegów.
Przyjmujący, nie pojawił się również na początku trzeciego seta. Mimo to rzeszowianie dobrze sobie radzili, choć nie potrafili zbudować bezpiecznej przewagi. Gra toczyła się punkt za punkt aż do decydującej fazy, w której siatkarze z Rzeszowa odskoczyli na dwa „oczka” i stanęli przed szansą na zamknięcie meczu. Ostatni cios zadał Lukas Vasina, skutecznym blokiem przypieczętowując awans do wielkiego finału.
Asseco Resovia stanie teraz do walki o obronę trofeum zdobytego przed rokiem, kiedy to w finale pokonała niemieckie SVG Luneburg. Tym razem rywalem będzie Ziraat Bankasi Ankara, a pierwsze spotkanie finałowe odbędzie się najprawdopodobniej 2 kwietnia.
Tours VB – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (28:30, 20:25, 22:25)