Po ostatniej wysokiej wygranej ze Skrą Częstochowa, kibice klubu z Wyspiańskiego mieli nadzieje na podtrzymanie zwycięskiej passy. Mimo dominacji i wielu wykreowanych sytuacji, błędy na poziomie juniorów nie pozwoliły na zdobycie 3 punktów.
„Pasiaki” podejmowały przed własną publicznością ekipę Chrobrego Głogów, który w rundzie wiosennej wygrał tylko jedno z ośmiu spotkań.
Początek meczu należał do gospodarzy, jednak to goście pierwsi zagrozili bramce Pawła Łakoty, trafiając w poprzeczkę.
Chwilę później po kombinacyjnej akcji Rafała Mikulca i strzale Marka Mroza, piłka trafiła w rękę obrońcę z Głogowa, jednak sędzia po analizie VAR-u nie podyktował jedenastki dla gospodarzy.
Resovia napierała i chwilę później bramkę na 1:0 strzelił Maciej Górski. Drużyna z Rzeszowa miała w tej akcji dużo szczęścia, ponieważ strzelać próbował Eizenchart, który nie trafił czysto w piłkę i zamiast gola, niechcący zaliczył asystę.
Niespełna 2 minuty później Łukasz Seweryn fatalnie podał do swojego bramkarza, który w ostatniej chwili wybił piłkę na aut. Ten stały fragment gry okazał się zabójczy w skutkach dla gospodarzy, i na tablicy wyników mieliśmy 1:1.
Taktyką gości była popularna „laga”. Czasami była ona adresowana do napastnika, a gdy go nie było w pobliżu, po prostu piłka była oddawana obronie Resovii.
W drugiej połowie nie było już bramek, jednak kibice mogli obejrzeć dobrą komedię widząc kilka niesamowicie precyzyjnie wymierzonych w kosmos wrzutek Rafała Mikulca, pięknych podań w aut lub do nikogo Marka Mroza i Radka Adamskiego, lub nie wiedzącego co się dzieje na boisku Łukasza Seweryna.
Resovii jako klubowi powinno być wstyd, że płaci wielkie pieniądze niektórym zawodnikom, którzy mieliby problem z grą w 3 lidze.