Asseco Resovii Rzeszów zalicza wyśmienity start sezonu. Za nami już 7. kolejka Plus Ligi, a drużyna znad Wisłoka nie przegrała jeszcze ani razu. Tym razem hali na Podpromiu nie zdołała zdobyć Zaksa Kędzierzyn-Koźle.
Mecze Resovii i Zaksy zawsze wywierają u kibiców dużo emocji. Nie inaczej było i tym razem. Niepokonana w tym sezonie Resovia podejmowała u siebie mistrza Polski i zwycięzcę ostatniej edycji Ligi Mistrzów – Zaksę Kędzierzyn-Koźle.
Miejscowi prowadzili niemal całą pierwszą partię. Przy wyniku 24-21 mogłoby się wydawać, że jest już po secie. Nic bardziej mylnego. Zaksa zaczęła odrabiać straty i wyszła nawet na prowadzenie 24-25. Nie były to łatwe piłki dla Resovii, która po stracie 4 punktów z rzędu, wreszcie zaczęła punktować. Końcówka seta była zacięta, jednak to „Pasiaki” zwyciężyły 29-27.
Drugi set przebiegał pod dyktando gospodarzy. Nie oddali oni prowadzenia mistrzom Polski choćby na jedną akcję i łatwo dograli resztę seta, prowadząc już 2:0.
Zaksa była pod ścianą. Jej siatkarze nie tak wyobrażali sobie przyjazd do Rzeszowa. Ostatnią partię zaczęli najgorzej spośród wszystkich poprzednich setów. Resovia miała już przewagę 4 punktów, prowadząc 4-0 i 5-1. Goście wzięli się za odrabianie strat, i o ile dobrze to wyglądało do stanu 8-7, tak później Resovia dała popis piękną pięciopunktową serią. Zaksa nie chciała tak łatwo się poddać i odrobiła straty z nawiązką, prowadząc 19-20, jednak to było pierwsze i ostatnie prowadzenie kędzierzynian w tym secie, bowiem rzeszowianie postawili kropkę na i, wygrywając tak jak w pierwszej partii na przewagi.
Podpromie oszalało z radości, a MVP spotkania został Torey DeFalco.