Prezes Adrian Rudawski odchodzi ze stanowiska prezesa zarządu CWKS Resovia Rzeszów SA. Podczas przerwy piątkowego meczu Resovia – Wisła Kraków prezes Rudawski otrzymał symboliczną koszulkę.
Człowiek utożsamiany z Klubem i żyjący jego codziennością. Radościami, ale też i problemami. Słuchający, analizujący, jednocześnie wspierający i koordynujący wszelkie codzienne czynności i działania. Rok po roku zdobywał cenne doświadczenie, wspinając się po szczeblach piłkarskich struktur. Czerpał wiedzę od swoich poprzedników, co zwykle podkreślał w wywiadach prasowych.
Ostatnie lata, to zwieńczenie dorobku. Podkarpacki ZPN, PZPN – kluby Podkarpacia oraz te z krajowego podwórka. Nie sposób wskazać na obszar, w którym jego osoba pozostawałaby anonimowa. Na przekroju lat spędzonych w Resovii przeżył wiele. Niejednokrotnie podkreślał, że „gdyby spisać to wszystko – wyszedłby pokaźnych rozmiarów thriller z happy endem”.
Przyszło mu działać w różnych okolicznościach. Nie zawsze było kolorowo i wielką sztuką było przetrwać, gdy przeciwności piętrzyły się. Dziesiątki trenerów, działaczy i setki zawodników, którzy przewinęli się w tym czasie przez Resovię.
Niezliczone odbyte przez niego spotkania, rozmowy, ustalenia i rozgrzany niemal do czerwoności telefon, który ciężko mu było na moment odłożyć. Złote sentencje wynikające z praktyki zawodowej, obszerny zakres działań. Niesamowite wyjazdy na piłkarskim szlaku, podczas których uczestnicy zaszczepiani byli wielką pasją Prezesa Adriana – Polskimi Zamkami. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zawsze – przynajmniej jeden – znajdował się na mapie. Potem przychodził jednak czas na przeżywanie piłkarskich zmagań ukochanej drużyny – analiza i wnioski.
W piątek to wszystko spięło się w jedną symboliczną chwilę. Pozostanie pamięć i lista zasług, na których spisanie nie starczyłoby miejsca.