poniedziałek, 16 września, 2024
+

    Na moje oko – felieton / 1.20

    Polecamy

    Waldemar Ruszel
    Waldemar Ruszel
    Redaktor Waldemar Ruszel Szef do spraw kontaktów z organizacjami pozarządowymi Kurier Rzeszowski - portal, gazeta TVi
    - Reklama -

    Trochę o wirusie, trochę o strachu, trochę o wykorzystaniu sytuacji, ale przede wszystkim o dystansie i rozsądku.

    W lutym zaczęły do Polski docierać informacje z Europy o koronawirusie. Tzn. docierały już wcześniej, ale o tym, co było w Chinach, więc na tyle daleko, że w mojej głowie był spokój.

    Kiedy pojawiały się informacje o tym, co dzieje się we Włoszech i w Europie, to zacząłem się przyglądać tematowi. Szybko połączyłem fakty i zaświtało mi w głowie – hej, już coś podobnego było kilkukrotnie wcześniej. No dobrze, ale to trzeba obserwować, ponieważ nauczony życiem, ale również jako praktyk biznesu wiem, że tego typu rzeczy mogą bardzo mocno wpłynąć na życie gospodarcze, a wręcz wywołać negatywne skutki ekonomiczne.

    Pamiętam jak kilka lat wcześniej w związku z wirusami, które występowały ludzie w obawie o życie reagowali strachem i paniką. Ja wtedy nie wpadałem w panikę, ponieważ uważałem, że to jest trochę nad wyraz nagłaśnianie.

    Od kilku lat obserwując „rynek” wiem, że gospodarka jest w trendzie, w którym jest przewidywany kryzys gospodarczy i ludzie wśród których przebywam, od około dwóch lat mówią o zbliżającym się tąpnięciu ekonomicznym i to mocniejszym niż 10 lat temu. Jednak te wszystkie rzeczy można obserwować i analizując przewidzieć. Nikt natomiast nie spodziewał się, że na nasze życie finansowe oraz to codzienne tak mocno w płynie wirus, który nie jest wynikiem działań ekonomicznych.

    Kiedy w lutym widziałem narastające informacje o zarażeniach wirusem, to analizując historię z poprzednich lat ciągle podchodziłem do tego z dystansem i obserwowałem statystyki zarażeń, śmiertelności oraz ryzyka, a kiedy to wszystko analizowałem, to w mojej opinii nie wyglądało to aż tak źle. Kiedy na początku marca w Polsce zaczęło się mówić o zarażeniach i nasz rząd zaczął praktycznie z dnia na dzień organizować konferencje i wprowadzać kolejne ograniczenia, to pomyślałem – okej, może faktycznie to nie jest to samo co kiedyś. Nie wyglądało to pozornie ma duży problem, ale skoro tak to się rozwija na całym świecie i nasz rząd podejmuje takie decyzje to widocznie coś musi być na rzeczy – jest to niebezpieczne.

    Jak wyglądały kolejne 2 miesiące wszyscy wiemy. Ja ze względu na moje podejście do życia stwierdziłem, że dzięki temu mamy dodatkowy czas na odpoczynek, zwolnienie tempa, przemyślenia, na zrobienie rzeczy, których do tej pory nie robiliśmy, a może na zaprzestanie rzeczy, które robiliśmy już niepotrzebnie. Z racji na doświadczenie wiem jedno – ten problem nie dotyczy jednostki, a na tym świecie są ludzie, którzy znajdą rozwiązania, ponieważ działamy wszyscy we wspólnym interesie. Przez te 2 miesiące różne rzeczy się działy i każdy wykorzystał ten czas według własnego uznania. Dla mnie był to czas dobry ponieważ zabrałem się za kilka rzeczy, na które do tej pory nie miałem czasu i dzięki temu kilkukrotnie przyspieszyłem z moimi działaniami. Poza tym trochę odpocząłem, trochę przemyślałem i skorygowałem te działania. Również znaczna część osób które są w moim otoczeniu dość dobrze zareagowała na te zmianę. Dobrze oznacza że nie wpadli w panikę, tylko obserwowali analizowali i podejmowali adekwatne do sytuacji rozwiązania.

    Jednak patrząc na społeczeństwo mam wrażenie, że bardzo wiele osób nie „ogarnęło” tego i poddało się często panującej dezinformacji, fake newsom oraz pompowanemu strachowi. Niestety wynika to z tego, że nie jesteśmy uczeni inteligencji emocjonalnej oraz bardzo wiele osób nie myśli samodzielnie tylko poddaje się „owczemu pędowi” i coraz popularniejszemu „trollingowi”. Dla mnie była osobiście to ta sytuacja jest dużo większa niż ja sam, to wiem, że po prostu trzeba się było dostosować, ale z drugiej strony wiem, że nie można poddać się panice, tylko trzeba skupić na tym, na co realnie mamy wpływ. Wielu ludzi i jakaś część rynku bardzo szybko dostosowała się, więc skoro oni mogą, to tak naprawdę każdy (ew. prawie każdy) również może. W takich sytuacjach są dwa nurty – albo kreujemy rozwiązania, albo czekamy na te, które się pojawią.

    Obserwując i analizując całe zamieszanie (tak uważam, że było i ciągle jeszcze jest zamieszanie) w związku z koronawirusem, martwi mnie to, że nasz rząd nie dźwignął tematu, a wręcz wykorzystał okoliczności do tego, aby jeszcze mieć większą decyzyjność. Ja jestem zwolennikiem demokracji i wolności. Uważam że rząd powinien – pracując dla obywateli – troszczyć się o nich, a nie tylko o własne interesy. Obserwuję świat polityki od kilkunastu lat, od kiedy moja świadomość jako obywatela zaczęła się zmieniać i zacząłem rozumieć, że na życie społeczne mam wpływ jako jednostka. To, co napisałem nie dotyczy się wyłącznie obecnej sytuacji, ale również poprzedników. Kiedy ktoś, kto jest rządzącym i okazuje się, że okrada swoje Państwo i Naród, to nie powinien mieć możliwości dalszego sprawowania władzy. Martwi mnie to, że w naszym społeczeństwie ludzie nie wyciągają wniosków i ciągle ufają tym samym politykom i partiom pomimo tego, że oni często okradają Polskę lub działają na jej niekorzyść troszcząc się tylko o własną kieszeń. Zastanawiam się tylko – nawiązując do historii ze Stalinem i kurą – czy to pozorne bezpieczeństwo, które jest pod przykrywką świadczeń socjalnych, jest aż tak bardzo atrakcyjne że dla niego ludzie są w stanie zatracić wolność? 

    W tym wszystkim oczywiście nie twierdzę, że wirusa nie ma. Jest i należy faktycznie zwiększyć ostrożność w codziennym życiu, ale już samo wykorzystywanie go do zastraszenia społeczeństwa w celu osiągnięcia własnych korzyści w kontekście – większa władza oraz może i nawet finansowych – uważam za złe. Jeżeli jest wirus i jest duże zagrożenie, to powinni wszyscy jednakowo stosować się do wytycznych i jednakowo powinno być to respektowane. A sytuacje, że wszystkich się zamyka, a samemu wychodzi i to bez maseczki są wg. mnie po prostu słabe. Szczególnie, że jest się tym, który powinien dawać przykład. Dziś mam wrażenie – słuchając dyskusji oraz patrząc na zachowanie ludzi, że chyba powoli przestajemy wierzyć w tak duże ryzyko jak zostało nam to przedstawione.

    W takich sytuacjach należy szukać rozwiązań, wspierać się, szanować innych oraz przede wszystkim myśleć samodzielnie i żyć w miarę możliwości normalnie.

    Zapraszam do dyskusji w temacie 😉


    Felietony są moim czysto subiektywnym spojrzeniem, trochę rozważaniem, trochę wnioskami, pytaniami, trochę na poważnie, a trochę z przymrużeniem oka. Bardziej chodzi o to, że w życiu trzeba myśleć i analizować samodzielnie, ale czasami też potrzebny jest dystans 😉

    Redakcja Kuriera Rzeszowskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść felietonu, ani moje poglądy w nim prezentowane.

    - REKLAMA -
    - Reklama -

    Więcej artykułów

    - REKLAMA -

    Najnowsze artykuły

    - REKLAMA -
    WP Twitter Auto Publish Powered By : XYZScripts.com